Forum lotnictwa

piterson

jak w temacie.
Artykuł z Gazety Wyborczej:
[link widoczny dla zalogowanych]

Judyta Watoła 07-03-2006, ostatnia aktualizacja 07-03-2006 00:18

Remigiusz Stańczuk spokojnie zasypiał w łóżku. Nie miał pojęcia, że tysiąc kilometrów dalej, w powietrzu i na lądzie jednocześnie, trwa walka o to, by szpik, który ma mu uratować życie, trafił do niego na czas

- To niezwykła historia ze szczęśliwym zakończeniem. Chcemy się nią podzielić, bo w życiu to nie takie częste - mówi prof. Jerzy Hołowiecki, kierownik Kliniki Hematologii w Katowicach.

Remigiusz Stańczuk, 34-letni pracownik ochrony z Konstancina pod Warszawą, trafił tu przed dwoma tygodniami. - Mam białaczkę. Do Katowic przyjechałem na przeszczep szpiku - opowiada.

Dawca znalazł się w Nijmegen, ok. 120 km od Amsterdamu. Do Holandii w roli kuriera po szpik wyjechała pielęgniarka Paulina Reinhard. - Wyleciałam w poniedziałek i wieczorem dotarłam pociągiem do Nijmegen. We wtorek zameldowałam, że już jestem. Sprowadzono dawcę. Szpik pobrano w środę rano i wyruszyłam w powrotną podróż - opowiada.

Wszystko było zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. O 19.30 samolot Lufthansy z Amsterdamu do Frankfurtu. O 21.50 te same linie z Frankfurtu do Katowic. Nie minie 12 godzin od pobrania, a kroplówka ze szpikiem będzie już przy chorym.

Ale o 19.30 okazało się, że odlot do Frankfurtu będzie opóźniony. Reinhard poszła zapytać, czy aby na pewno zdąży się przesiąść do Katowic. - Bez problemu - usłyszała.

Przed godz. 21 samolot wzbił się w powietrze. Pogoda paskudna. Stewardesa grzecznie zaczęła wyjaśniać pasażerom, że lot się przedłuży.

Reinhard: - Pytam, czy zdążę na przesiadkę do Katowic. Stewardesa sprawdza i mówi, że bez szans. Tamten samolot już czeka na sygnał do odlotu. Jestem przerażona. Ona mnie uspokaja, że załatwią mi hotel na noc i nie będzie problemu, bo do Katowic polecę następnym lotem rano. Tłumaczę, że wiozę szpik, że muszę być na czas, bo tam czeka chory człowiek i jego życie od tego zależy. Łzy stanęły jej w oczach. Wzięła dokumenty szpiku i pobiegła do kabiny pilotów.

Piloci połączyli się z lotniskiem we Frankfurcie. Wieża kontrolna wstrzymała start samolotu do Katowic i lądowania wszystkich pozostałych. Wszystko po to, by zrobić miejsce dla maszyny z Amsterdamu.

- Potem poszło błyskawicznie. Lądowanie, ale nikt się nie rusza, najpierw trzeba mnie wypuścić. Szybko przystawiają schodki od strony ogona. Tam czeka już wóz na sygnale. Jedziemy prosto do samolotu do Katowic. Wsiadam i start...

- Przeszczep się udał, a my dziękujemy Lufthansie - mówi prof. Hołowiecki.

Stańczuk całą historię poznał dopiero wczoraj. - Poczułem się jak prezydent albo inny VIP. Dobrze, że tylko na chwilę, bo to musi być męczące na dłuższy czas - śmieje się.

wr50m2 · Wysłany: Wto 15:15, 07 Mar 2006 Temat postu:

Nic dodać ... Wink

Austrian · Wysłany: Wto 15:55, 07 Mar 2006 Temat postu:

LH to jedne z największych i zarazem najlepszych linii świata. Takich przypadków w wykonaniu LH znam więcej.
Bravo LH Exclamation

Quantas · Wysłany: Wto 17:15, 07 Mar 2006 Temat postu:

Szacunek najwyższy dla LH.

STYRO · Wysłany: Wto 19:04, 07 Mar 2006 Temat postu:

Chyle czola i dziekuje LH.

Woit · Wysłany: Wto 19:11, 07 Mar 2006 Temat postu:

Witam,

wojti16krs · Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

to bardzo ładnie ze strony Lufthansy, dobrze że nie leciała LOTem pewnie by nie doleciała na czas

HermesParis · Wysłany: Śro 8:47, 08 Mar 2006 Temat postu: