lumix
Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 1467
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: EPRZ - Rzeszów City
|
Wysłany: Pią 20:56, 11 Sie 2006 Temat postu: Tragiczna śmierć lotniarza |
|
|
... Rafał latał najlepiej z nas wszystkich. Równo, bardzo stabilnie. Musiał popełnić błąd - mówią koledzy z kursu lotniowego na kieleckim lotnisku Masłów. Wczoraj trzydziestolatek z Krakowa zginął ...
Do tragedii doszło około godz. 10. Grupa lotniarzy pod okiem instruktora trenowała od godz. 8 rano starty za wyciągarką, czyli na linie przypiętej do silnika ustawionego na ziemi. To był kolejny lot Rafała K., trzydziestolatka z Krakowa, który na kursie był od trzech tygodni. Zdaniem świadków na początku wszystko szło dobrze.
- Rozbieg miał spokojny i oderwał się od ziemi. Na niewielkiej wysokości zaczął manewrować skrzydłem, bo chyba chciał szybciej nabrać wysokości. W pewnym momencie lotnia bardzo się przechyliła i zaczęła lecieć z wiatrem. Instruktor jeszcze krzyknął przez radio, żeby kontrował, ale on już nie zdążył. Nie miał szans, bo to wszystko trwało może 2-3 sekundy. To był jego błąd, bo gdyby nic nie robił, to by spokojnie wystartował - opowiada Zbigniew Pluta z Gdyni, jeden z kursantów. - Taki błąd mógł się przytrafić każdemu z nas. Ale jemu najmniej, bo był najlepszy na kursie - dodaje.
Podkreśla, że Rafał szkolił się od dwóch lat. Podczas tych wakacji zrobił w Masłowie już około 60 lotów.
Instruktor bardzo się przejął tragedią. - Chyba chciał szybciej nabrać wysokość. Zdążyłem mu tylko powiedzieć, żeby kontrował [czyli zareagował na znoszenie - przyp. red.] - mówi.
Zdaniem świadków lotnia spadła z wysokości około 20 metrów i uderzyła o ziemię lekko bokiem. Gdy koledzy z kursu dobiegli, Robert K. wciąż był przypięty do skrzydła i miał nienaturalnie wygiętą głowę. Nie żył. Wezwano policję. Na miejscu przyjechał prokurator i komisja badania wypadków lotniczych.
- Dla prokuratury ważne będą ustalenia tej komisji. Nasze postępowanie będziemy prowadzić na razie w kierunku nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym, czego następstwem była śmierć lotniarza. Ale będzie także badać sprawę pod kątem zabezpieczenia tych lotów, sprawności urządzeń, z których korzystali lotniarze, m.in. wyciągarki, a także zbadamy, czy lotnia, na której latał mężczyzna, była prawidłowo skonstruowana - mówi Jarosław Sarba, wiceszef Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód.
Zbigniew Pluta podkreśla, że mimo wypadku nie zrezygnuje z latania na lotni. - Przyjechałem się tu szkolić, bo to najlepszy taki ośrodek. A to się mogło przydarzyć każdemu z nas. To po prostu ryzyko związane z tym sportem - mówi Pluta.
To nie pierwszy tak tragiczny wypadek w powietrzu w naszym województwie. We wrześniu 2001 roku zginęli dwaj motolotniarze z aeroklubu w Pińczowie. Jeden miał 28, drugi 33 lata. Podczas lotu nad miastem ich maszyna uległa awarii i wpadła do Nidy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|